Historia parafii Matki Boskiej Czestochowskiej


Narodziny Parafii



  Lato 1893 roku w Bostonie i okolicy bylo podone do wielu innych w Nowej Anglii. Mozna je sobie z latwoscia i dzis wyobrazic. 100 lat temu, czy dzis dla Polaków przyjezdzajacych tu z kraju nad Wisla  jest to pora bardzo goracych i parnych dni. Ale nie pogoda tym razem zaprzatala glowy kilku polskich zapalenców z okolic Andrew Square. Zgodnie z odwiecznym obyczajem, co niedziela chodzili oni na Msze Swiete odprawiane jednakze w obcycm jezyku. Nie latwo bylo cos zrozumiec. Cale szczescie, ze w liturgii królowala lacina.
 Do wloskiego kosciola pod wezwaniem Najswietszego Serca Jezusa przyjechal wlasnie nowy ksiadz. Mówil po polsku.  Tak chcial los dla jednych, a drugim zrzadzila Opatrznosc, ze natrafil na niego Stefan Borowski, wówczas roznoszacy telegramy, polski chlopiec. Cóz wtedy mógl uslyszec od ks. Chmielinskiego, gdy wreczal kolejny pakiecik?... Dziekuje?...Szczesc Boze?...Bóg zaplac? Z pewnoscia byly to jakies polskie slowa, moze slyszane wczesniej w domu? Pewne jest tez, ze nie bylo to bez znaczenia dla Stefana , latajacego po bostonskich ulicach za pare centów dziennie. Uznal, ze warto podzielic sie tym wydarzeniem ze swoim ojcem . Moze wlasnie zmówili razem wieczorny pacierz, a moze tylko sumowali swoje dzienne zarobki. Czy to takie wazne? Jakas tam mala chwila w jakiejs polskiej rodzinie za oceanem, z góra sto lat temu.
  Borowski, tak jak jego syn nie pozostal obojetny wydarzeniu. Poniósl wiadomosc do sasiada KsaweregoBorkowskiego*. Dzieki temu skrawek minuty, kilka wypowiedzianych slów, dal poczatek ponad stuletniej juz historii Our Lady of Czestochowa w Poludniowym Bostonie.
W porozumieniu sie z Ojcem Chmielinskim i majac pewnosc, ze wystarczajace fundusze beda osiagalne, Polacy zebrali sie na Hanover ulicy i wszyscy jednoglosnie poparli idee zalozenia polskiej parafii” – czytamy w ksiedze pamiatkowej na 75-lecie parafii. Jest to bardzo ciekawy dokument, napisany po angielsku i po polsku, bogaty historycznymi zdjeciami. Warto chyba pomyslec o wznowieniu jego wydania.

Powstanie parafii to najpierw jej duchowe narodzenie. Arcybiskup Bostonu, John J. Williams przychylil sie prosbie ówczesnego proboszcza Najswietszego Serca Jezusa i oto 2 pazdziernika 1893 roku Ojciec John Chmielinski zostaje proboszczem pierwszej polskiej, katolickiej parafii we wschodniej Nowej Anglii, w Bostonie. Jest to parafia bez kosciola, bez wlasnej plebanii, bez wlasnego miejsca, a jednak prawdziwa, zywa parafia. Na poczatku gosciny udzielal im niemiecki kosciól Swietej Trójcy na Shawmut Avenue. Tam rozbrzmiewaly pierwsze polskie piesni przeplatane lacinska liturgia. Mozna sie zastanawiac dlaczego w tym samym czasie, za oceanem niemiecki i rosyjski zaborca, reka w reke trudzili sie nad wyplenieniem polskiej kultury i jezyka z kraju nad Wisla. Jakze wspaniala to lekcja Opatrznosci zapisujacej historie na swój wlasny sposób i wielokrotnie drwiacej sobie z ludzkich poteg i ich planów.
Z „wyszperanych” w internecie informacji mozna dzis dowiedziec sie ze srednia wartosc nowego domu, okolo roku 1900 wynosila mniej wiecej 5 tys dolarów a sredni dochód rodziny amerykanskiej w Bostonie wynosil ok. 1200 dolarów rocznie. Jak daleko srednia rodzina polska byla wtedy od sredniej amerykanskiej? Z pewnoscia ciekawe pytanie. Bez wzgledu jednak na odpowiedz i byc moze wbrew wszelkim statystykom, okolo 600 parafian, wlasnie utworzonej, parafii Matki Bozej Czestochowskiej zdolalo zgromadzic 7 tys. dolarów potrzebnych na zakupienie gruntu pod budowe wlasnego kosciola. Dzis bylby to odpowiednik ok pól miliona. Nie ma jednak takiego kalkulatora, który móglby zmierzyc ofiarnosc ówczesnych Polaków z przelomu XIX i XX weku. Nie ma chyba lepszego wzoru dla nas sto lat pózniej, na przelomie dwóch tysiacleci.
20 listopada 1893 roku, 25 letni wtedy, swiezo upieczony proboszcz, Ojciec Chmielinski dokonuje zakupu ziemi miedzy Dorchester Avenue a Boston Street. Co wtedy mysleli, co czuli o tym kawalku placu w poblizu Andrew Square miejscowi Polacy i ich kaplan? Latwiej pewnie bedzie znalezc rachunki z tamtych czasów, niz wyrazic odpowiedz  na to pytanie.
15 lipca 1894 poswiecono fundament, „a w niedziele, 18 listopada tegoz roku, Arcybiskup Williams dedykowal budynek na Boston Street ku czci slynnej Czarnej Madonny Polskiej, Matki Boskiej Czestochowskiej.” – czytamy dalej we wsponianej ksiedze pamiatkowej. Jakiez to musialo byc tempo, ilez wytezonej pracy? Czy ówczesna prasa bostonska zwrócila uwage na rodzace sie nowe srodowisko? Bez wzgledu na oddzwiek i zrozumienie byl to prawdziwie wspanialy poród. Olbrzymi wysilek, pot i wytezona praca, a jednoczesnie przezwyciezajaca wszystko radosc. Oto jestesmy, my Polacy we wlasnym kosciele, równi wreszcie Wlochom, Niemcom, Irlandczykom czy Grekom.
 Stalo sie to, czego mozna bylo oczekiwac. Nowy kosciól przyciaga wszystkich Polonusów rejonu. Przybywaja na niedzielna Msze Swieta Polacy z calego Bostonu, Chelsea, Cambridge, i nie tylko, aby uslyszec kazanie po polsku. Parafia rozrasta sie bardzo szybko, jednoczesnie nowe potrzeby powoduja kolejne rozbudowy. Co ciekawe, plebania zostala wybudowana dopiero w 1900 roku, budynek kosciola byl wtedy najwazniejszy. Kilka lat pózniej, z inicjatywy  o. Chmielinskego wybudowano szkole parafialna. W 2006 roku bedziemy miec sznse obchodzic 100-lecie tej szkoly. Remontowany wlasnie budynek sluzy od 1911 roku. Praca nigdy sie nie konczyla, powiekszal sie dorobek.
Ks. proboszcz Jan Chmielewski celebrujac Msze Sw. w 35 rocznice powstania parafii mógl byc dumny i wdzieczny z owoców jakie przyniósl wieloletni wysilek. Urodzil sie pod Przasnyszem 13 lipca 1868 roku. Po seminarium w Plocku wyjechal do Piacenza we Wloszech na dalsze studia. Przyjal swiecenia kaplanskie w Rzymie, w kwietniu 1892. Rok pózniej rozpoczal prace we wloskim kosciele Najswietszego Serca Jezusa w Bostonie, gdzie spotkal go maly Stefan Borowski. Kolejne lata to nie tylko tworzenie polskiej parafii na emigracji. Jan Chmielinski inspirowal w powaznym stopniu zycie Polonii w rejonie wschodnigo Massachusetts i nie tylko. Jak grzyby po deszczu wyrastaly nowe koscioly w Cambridge, Chelsea, Lynn, Brockton. Byl swiadkiem zlotych lat Polonii  tego regionu. Zmarl 23 lutego 1937 roku. Ponad 40 lat zycia oddal swojej parafii, ze wspólczesnymi sobie utworzyl ja, ugruntowal i wreszcie przekazal nam. Rozpoczete przed ponad 100 laty, prostymi polskimi slowami do chlopca na posylki, wytrwale rodzilo sie miejsce do którego wciaz przybywamy na niedziena Msze Sw. i kazanie w jezyku polskim. Czy uda sie nam wyrazic wdziecznosc? Czy uda sie nam rozwijac dzielo ks. Jana Chmielinskiego przez nastepne 100 lat?


                                                                                           Szymon Tolak

 P.S. Autor tych refleksji  od wielu lat jest parafianinem Matki Bozej Czestochowskiej w Poludniowym Bostonie, uczestnikiem i obserwatorm zycia Polonii tego rejonu. Chmurne wydarzenia ostatnich lat, zamykanie polskich kosciolów, a tym samym osrodków zycia Polonii, wzbudzaja w nim zatroskanie. Uwaza on jednoczesnie, ze nie mozna zrozumic dwukrotnego w XX wieku odrodzenia panstwowosci Polski bez perspektywy wysilku Polaków na emigracji. Znakomitym ich fragmentem jest praca zalozycieli i kontynuatorów bostonskiej parafii Our Lady of Czestochowa . Wierzy, ze bez ciaglosci pracy Polonii i jej kolejnych dziel nie bedzie mozliwe umocnienie polskosci, nie tylko tu, nad Rzeka Karola  ale takze nad Odra, Wisla i Bugiem. Ma nadzieje, ze to krótke wspomnienie o naszej historii zrodzi w Tobie, czytelniku, nowa motywacje do dalszego konstruktywnego dzialania. Wreszcie, jest otwarty na kazdy przejaw wspólpracy. (ST)

Tekst z polskimi znakami

Tekst zostal opublikowany w dwutygodniku Polonii bostonskiej, Bialy Orzel z 23 wrzesnia 2004, str 8, pod tylulem: "Lato pewnego roku". Bledne informacje / powstale z winy autora, za co bardzo przeprasza. - przyp. Szymon Tolak/ podane w artykule sa tutaj skorygowane dzieki uwagom przeslanym przez pania Claudie Dzengielewski. Pani Claudii zawdzieczamy takze wartosciowe informacje zamieszczone w jezyku angielskim. Serdecznie dziekujemy